Trwa konkurs Srebrne Gody, zorganizowany przez Radio Sochaczew z okazji 25-lecia istnienia. Małżeństwa z takim samym stażem walczą na antenie o weekend w Pradze. Do finału konkursu, który usłyszymy w Radio Sochaczew w najbliższą niedzielę o godz. 11.00, zakwalifikowali się Katarzyna i Artur Wrzesińscy oraz Katarzyna i Artur Janiakowie.
Zgodnie z zapowiedzią, jako dopełnienie konkursu, ogłaszamy plebiscyt na najsympatyczniejszą parę w powiecie sochaczewskim spośród wszystkich czterech małżeństw, które wzięły udział w konkursie Srebrne Gody. Poniżej autoprezentacja naszych bohaterów, a jeszcze niżej miejsce, w którym możecie zagłosować na wybrane przez siebie małżeństwo. Para, która otrzyma największe poparcie, poza zaszczytnym i miłym tytułem, otrzyma od nas super nagrodę niespodziankę. Głosowanie trwa do niedzieli 25 marca do godziny 12.30.
Katarzyna Dariusz Janiakowie
25-lecie ślubu obchodzili 06 lutego tego roku. Poznali się w roku 1991, ona wracała autobusem ze szkoły, a Darek z wojska na przepustkę - stacjonował w Bielicach. Tak zaczęła się ich przygoda małżeńska. Mają trzech synów 25, 23 i 11 lat. Darek pracuje jako kierowca, tak jak jego ojciec,
starsi synowie też są kierowcami, to u nich rodzinne. Katarzyna prowadzi dom, jest sołtysem od 10 lat. Mieszkają w Żdżarowie, gdzie mają małe gospodarstwo.
Luiza i Andrzej Ząbczyńscy
Prawdopodobnie historia naszego poznania i miłości nie jest nadzwyczajna, może nawet banalna, ale jest nasza własna i kiedy ją wspominamy to robi się nam ciepło i miło z wielu powodów. Poznaliśmy się w maju roku 1991, w ostatnie dni matur, w piękny słoneczny majowy dzień, w otoczeniu kwitnących kasztanów – czy można znaleźć fajniejszą porę? To były pierwsze nieśmiałe zaczepki, ale chyba obydwoje wiedzieliśmy, że mimo zakończenia szkoły to nie będzie jedyny nasz kontakt. Sochaczew to nieduże miasto, ale my poznaliśmy się wtedy, kiedy szanse na dłuższe spotkania radykalnie malały, a mimo to, wszystko dopiero się zaczynało. Znałem kogoś, kto pomógł mi odnaleźć poznaną pod koniec matur dziewczynę, więc postanowiłem ją odwiedzić i bliżej poznać i tak zostaliśmy ze sobą dzisiaj. Po wakacjach 1991 roku ja rozpocząłem studia w szkole oficerskiej, gdzie nauka trwała 4 lata. Przez pierwsze dwa lata starałem się przyjeżdżać przy każdej okazji, ale że względu na charakter studiów nieczęsto było to możliwe. W grudniu 1992 r. postanowiliśmy się pobrać, a jako dogodny termin uznaliśmy najbliższe wakacje i to sam środek i tak stało się to 31 lipca 1993 r. Mieliśmy wtedy po 21 lat (to były czasy, kiedy nie trzeba było czekać dwa lata na dogodny termin). Zawsze lubiliśmy i do dzisiaj lubimy spędzać czas ze sobą. Podczas jesieni 1993 roku moja żona wraz ze mną wprowadziła się do małego mieszkanka tuż za murami mojej uczelni, a ja miałem stałą przepustkę i mogliśmy tak naprawdę być już prawdziwym początkiem dla naszej rodziny. Piękny czas spędzony na Mazurach i powrót do Sochaczewa w 1995 roku, gdzie jesteśmy do dzisiaj.
Jesteśmy bardzo szczęśliwymi ludźmi. Doświadczyliśmy wielu trudów i problemów, ale kochamy chyba przez to nasze życie jeszcze bardziej. Jeżeli mielibyśmy mówić o ideale spełnienia, to na dzień dzisiejszy osiągnęliśmy pełnię. W 1996 r. urodziła nam się nasza kochana córeczka Patrycja (obecnie studentka medycyny), a w 2001 roku przyszedł na świat synek Kuba (uczeń LO).
W roku 2001 zamieszkaliśmy w wybudowanym przez nas domu w Kuznocinie, gdzie sami stworzyliśmy sobie piękny ogród, z którego nie chce się wychodzić, a praca w ogrodzie to jedna z naszych pasji. Jest to dla nas ważne, gdyż wszystko osiągnęliśmy głównie dzięki naszej pracy, co daje nam dodatkową satysfakcję. Kochamy dobrą zabawę, ruch w każdej formie, poznawanie świata na tyle, na ile pozwalają zasoby finansowe i ilość dni urlopu (oboje pracujemy zawodowo). Uwielbiamy spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi. Mamy jeszcze wiele planów życiowych i liczymy na ich spełnienie, a mamy apetyt.
Urszula i Bogusław Deperasowie
Historia naszego małżeństwa związana jest z Radiem Sochaczew. Pamiętam, jak w 1996 roku, 8 marca, urodził się nam syn i w pracy wszyscy słuchali radia, ponieważ z okazji Dnia Kobiet było sporo telefonicznych życzeń od słuchaczy, a moje koleżanki zadzwoniły do radia
z życzeniami dla mnie i żony z okazji urodzin syna. Potem wielu moich znajomych opowiadało mi, że o narodzinach dziecka dowiedzieli się z radia. Następnie urodził się nasz drugi syn. Obaj są już dorośli i tak powoli zleciało te 25 lat. I nawet nie wiedziałem, że mamy razem rocznicę.
Katarzyna i Artur Wrzesińscy
Właśnie uświadomiłam sobie, że za chwilę minie 25 lat naszego wspólnego życia z mężem. 14 sierpnia 1993 roku powiedzieliśmy sobie „TAK". Wytrwaliśmy, chociaż nie zawsze było różowo. Przeżyliśmy wiele, ale wierzę, że jeszcze dużo fajnych chwil przed nami! Mamy już samodzielnego 24-letniego syna Oskara. Tak naprawdę to dwoje dzieci - bo jeszcze wspaniałą dziewczynę „młodego" - Dorotkę. Fajne są weekendy, kiedy nas odwiedzają, ale łapiemy oddech, kiedy wracają do siebie. Moja teściowa kiedyś, na początku naszego małżeństwa, powiedziała: „Największy dom jest za mały dla dwóch rodzin". Nie rozumiałam. Teraz, kiedy mam dorosłe dzieci, rozumiem i w pełni ją popieram. Mądra kobieta. Żyjemy spokojnie, staramy się realizować chociaż część naszych marzeń. Co więcej?! Oby tak dalej. Trzymam za nas kciuki!
Komentujcie i głosujcie!
Napisz komentarz
Komentarze